Wyobraźnia zmysłowa
 
Jej - Elżbiety Radzikowskiej - z cienkiej bardzo kreski, zdecydowanej i w ogólnym zarysie, i w drobiazgowym, starannym wypracowaniu szczegółów artystyczny, graficzny świat nasycony jest erotyzmem. Specyficznym. Bo intrygująco, efektownie balansującym na tej JEJ cienkiej kresce. Łatwo przerwać granice dobrego smaku, łatwo spaść w otchłań, nie tyle bezwstydu, bo ten już jest - Elżbiety Radzikowskiej nie pęta pruderia - co wulgarności, czy pornografii. Ale ona żadnej z tych granic nie przekracza. Broni się żartem, dowcipem, ironią, dystansem. Chyba po prostu, tak jak wżyciu, na co dzień, kiedy - przy poruszaniu "pewnych kwestii" - zwyczajnie, acz zagadkowo uśmiecha się lub wybucha szerokim, szczerym uśmiechem. Broni się także i nade wszystko perfekcyjnym warsztatem. Ilu jeszcze dzisiaj twórców mozolnie oddaje się trudnej bardzo technice akwaforty?
W efekcie obcując z jej "Damami", głaszcząc wzrokiem jej "Kotki", wglądając za gorsecik, czy za drzwi, podglądając dziobaki, albo i inne stwory na przykład do Pizy wędrujące, doznajemy pewnego rodzaju wtajemniczenia. Uprzytamniamy sobie, że Eros jest swawolny i frywolny, i wszechobecny. Powoduje nami bez względu na to jaki mamy do niego stosunek. Pożądamy, kusimy, kochamy i przeżywamy wszystkie owego kochania konsekwencje od euforycznych - vide: "Słoneczne marzenia" czy "Hiszpańska fascynacja", przez ryzykowne: "Żonglerka", "Ale...", po co najmniej kontemplacyjne: "Carpe Diem", czy "Ikona XXI wieku". Odchodzimy w siną dal jak "Dziobaki" by powracać, na nowo pożądać, kochać.
Elżbieta Radzikowska sporo czasu i prac, również w formie exlibrisu, poświęciła swojej intelektualnej grze z Erosem. Zdaje się mówić: a ja to wiem, przewiduje, kojarzę i bawię się (mężczyzną w domyśle, dosłownie na ma go w żadnej z prac). Jednocześnie bywa w swym żarcie artystką bardzo serio. Wie, że uczuciami i z uczuciami w życiu się nie gra. Zastawem może być jedynie pożądanie, nie tożsame z uczuciem. Niech się wtedy nawet coś zapnie, zaszyje: "Łono 21", "Łono z aneksem koronkowym", by trafiła się wygrana, oczko: "Łono 21", i spełniło wielkie o wielkiej miłości marzenie...
Dzisiaj, w dobie rozmów mocno zakłamanych [...] Elżbieta Radzikowska jest swoistym fenomenem. Opowiada o nas otwarcie, prawdziwie. A my to akceptujemy. Jako, że ona opowiada pięknie. Zmysłowo.
 
Grażyna Banaszkiewicz
Koronkowa dama erotyki
 
Elżbieta Radzikowska posiada rzadki dar. Za pomocą aluzyjnych obrazów i nieoczekiwanych skojarzeń potrafi wyrazić swoją emocjonalność. Unikając dosłowności opowiada o tęsknotach do uporządkowanego, nasyconego domowym ciepłem świata naszych prababek, a przede wszystkim o nie przypisanych do żadnej epoki - ulotnych wrażeniach erotycznych. Jej opowieści, jak gdyby wyjęte z intymnego pamiętnika, sprawiają wrażenie reminiscencji z minionych wydarzeń, które odpłynęły cicho, jak dmuchawce. I co ciekawe, rzadko pojawiają się w jej pracach akcenty, które można uznać za krytyczne wobec dawnej obyczajowości czy mentalności. Myślę o takich grafikach, jak Dziewica zapleciona i Zasznurowana. Pierwsza praca to półakt przedstawiający dziewczynę z bardzo długim warkoczem, który przesłaniając oczy, jak opaska, układa się na jej szyi w sznur skazańca. Druga natomiast sugeruje, że ukazanej dziewczynie najchętniej zasznurowano by nie tylko gorset, ale również inne wstydliwe miejsca. W grafikach artystki, nazywanej koronkową damą erotyki zarówno z powodu umiłowania starych ażurowych materii, jak i misternej roboty, z rzadka pojawiają się strojne kobiety zajęte własną cielesnością. Mam na uwadze Damę hiszpańską i Damę z czarnym trójkątem, w których zostały zderzone portrety tajemniczych postaci z budzącym skojarzenia erotyczne trójkątnym zaciemnieniem znajdującym się między kobiecymi udami. Tego rodzaju i podobne zestawienia stymulują wyobraźnię odbiorcy i kierują ją w stronę rozmyślań o skrywanych, niekiedy autoerotycznych, emocjach ukazanych postaci.
Radzikowska zamiast mówienia o sekretnych sprawach wprost, woli prowadzić z widzem zabawy skojarzeniowe, posłużyć się subtelnym napomknieniem czy dowcipem. Z tych względów obecność postaci ludzkich, na przykład w mistrzowsko zrealizowanych dramatach koszulowo-bieliźnianych, zastępuje odciskiem, śladem ciała lub tylko sugestią jego intymnych fragmentów.
Nie należy zatem twórczości poznańskiej artystki zaliczać do pornografii, ale sytuować ją w kręgu kobiecej sztuki erotycznej. Jest ona bowiem, jak się rzekło, wrażeniowa, wyciszona, oparta o skojarzenia. Wiąże się z odczuciami dotykowymi, wyczuciem rodzaju materii, miękkością, szorstkością i puszystością.
Wybiegając poza doznania czysto erotyczne ożywia wyobraźnię i poszerza wrażliwość rozmaitych odbiorców.
 
Andrzej Haegenbarth
Elżbieta jest osobowością przepięknie ciekawą oraz pozytywnie oryginalną. Jest kobietą, która pięknie mówi, zaś jeszcze piękniej opowiada swoje życie, swoje myślenie, swoje uczucia. Nigdy nie mówi o swojej twórczości, nawet w błogiej atmosferze wiejskiego kominka, kiedy wśród rozgadanych i rozmarzonych postaci cieszy swoją bytnością, snuje swoje myślenie ... uczy kochać piękno, uczy kochać sztukę. Ona tworzy dzieła które "literacko" wyrażają myśli i marzenia tak kobiet jak i mężczyzn (np. Lolitka), bardzo skryte intymne, a jednocześnie bardzo silne, tak bardzo, że często wpływają na nasze codzienne życie, codzienne relacje międzyludzkie, nasze codzienne zachowanie. Stąd już krok do erotyzmu. Bogu dzięki Radzikowska ten krok czyni. Jest to artystka z nienarzucającą się, ale mocną i ciekawą osobowością, która jest czytelna w jej twórczości dla każdego poziomu wrażliwości. Każdy człowiek znajdzie swoją cząstkę w jej pracach. Cząstka ta będzie relatywna względem jego wrażliwości, duszy, zaś w żadnym przypadku jego statusu społecznego lub innych kryteriów. W jej grafikach jest subtelność, a jednocześnie jasność przekazu sytuacji, myśli, chęci, głównie tych intymnych, zawsze pięknych bo normalnie ludzkich.
 
Prof. dr hab. Jerzy Handschke
[z przedmowy do katalogu wystawy prac Elżbiety Radzikowskiej - Jastrowo 2005]

Zmysłowe grafiki Elżbiety Radzikowskiej
 
W 2006 r. moja żona i ja braliśmy udział w prestiżowym spotkaniu z grafiką i exlibrisem na zamku w Malborku. Jest to największy zamek krzyżacki w Europie i również z tego powodu warto odwiedzić to miejsce. Wyjechałem stamtąd z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony byłem rozczarowany niewielkim zainteresowaniem (frekwencją) kolekcjonerów sztuki tą wystawą (pomimo rzetelnego wkładu organizatorskiego pani konserwator Bogumiły Omieczyńskiej), z drugiej jednak strony byłem szczęśliwy z możliwości poznania wielu artystów i porozmawiania z nimi. Z tej wystawy szczególnie zapamiętałem figlarny uśmiech i poczucie humoru Elżbiety Radzikowskiej, artystki, u której niezwłocznie zamówiłem dwa exlibrisy.
Później niestety przez wiele lat nie miałem z nią kontaktu. Aż do momentu, kiedy zobaczyłem jej pełne szczerości prace na niedawnej 23 konferencji FISAE w Stambule. Tam właśnie jej grafiki zostały uhonorowane prestiżowym drugim miejscem. To wlało w moje serce dużo radości i nadziei. Uznałem, że to wystarczajacy powód, aby przybliżyć postać tej zdolnej graficzki naszym czytelnikom.
Elżbieta Radzikowska jest absolwentką Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pod koniec lat siedemdziesiątych uzyskała również stopień licencjata w dziedzinie sztuk graficznych. Począwszy od 1985 roku otrzymała wiele nagród i wyróżnień, miała wystawy w Berlinie, Toronto, Monte Carlo, Bratysławie i Malborku.
Pełne melancholii grafiki Elżbiety Radzikowskiej są nasycone subtelną erotyką. Jej zmysłowy erotyzm jest intrygujacy i sugestywny, a jednocześnie pozostaje w doskonałej równowadze z zaawansowaną techniką graficzną. Artystka nigdy nie przekracza granic dobrego smaku. Jej prace wcale nie są pruderyjne, często w bezczelny sposób zabawne, ale zawsze dalekie od wulgarności. Autorka prac nie czuje potrzeby fotograficznego odtwarzania rzeczywistości (postaci). Wzgórek Wenus przedstawiony przy pomocy charakterystycznej techniki kropek i kresek to znak rozpoznawczy jej prac. Czuje się w nich dystansi nutkę ironii autorki do samej siebie i do tego co tworzy. Te cechy, jak też specyficzne poczucie humoru odnajdujemy szczególnie wyraźnie w zbiorach prac "Kobiety" ("Ladies") i "Koty". Artystka posiada rzadką umiejętność bezpretensjonalnego wyrażania swych emocji poprzez nieoczekiwane i osobliwe połączenie sztuki ze sferą duchową. To właśnie nadaje jej pracom specyficzny klimat, który przywołuje na myśl ciepło domowe z nutką nostalgii. To subtelne podejście do erotyki przywołuje porównanie do artystycznych fotografii Davida Hamiltona. Radzikowska jako jedna z nielicznych wśród polskich grafików podejmuje tematykę miłości i seksualności. Jej grafiki są nasycone namiętnością, a jednocześnie w niesłychanie delikatny sposób utrwalaja piękno zawarte w kształtach kobiecego ciała. Jej kobiety są tajemnicze, niewinne i rozmarzone. W jej pracach mężczyzna stanowi raczej tło do poruszanego tematu, jednak czuje się pewną nostalgię za jego obecnością.
W grafikach Radzikowskiej odczytujemy pragnienie i chęć uwodzenia, ale nigdy nie jest to wyrażone w sposób obcesowy czy obraźliwy. Jest to zjawiskowe podejście do tak delikatnego tematu. W dzisiejszych czasach brutalnego traktowania erotyki ona jest prawdziwym fenomenem w tej dziedzinie. Opowiada nam piękne zmysłowe historie, które są jak zapis w pamiętniku, jak nostalgiczne wspomnienia zarejestrowane z dzieciństwa.
Jest wiele powodów, dla których exlibrisy autorstwa Elżbiety Radzikowskiej są bliskie mojemu sercu. Jej grafiki to pozornie proste obrazy, które wywołują jednak u odbiorcy bardzo silne emocje. Jej prace i techniki charakteryzują się stałą, wysoką jakością. Ich nieduży format jeszcze bardziej potęguje subtelność obrazu. Te niewielkie dzieła sztuki wręcz promieniują blaskiem, niefrasobliwym wdziękiem i otwartością serca ich autorki.
Niestety, w mojej opinii, wielka skromność artystki i bariery językowe hamują jej zaistnienie na arenie międzynarodowej, na jakie niewątpliwie zasługuje. To wielka szkoda nie tylko dla niej, ale również dla kolekcjonerów sztuki. Ponadto graficzka tworzy swoje małe dzieła jedynie w miesiacach zimowych. To wszystko, drodzy kolekcjonerzy exlibrisów i grafik, powinno tym bardziej stać się dla was bodźcem do zainteresowania jej subtelnymi pracami i wzbogaceniem o nie swoich kolekcji.
 
Jack van Peer
[tłumaczenie artykułu De sensuele prenten van Elzbieta Radzikowska. "Boekmerk" 35/2011]

Jak nikt w dziejach polskich sztuk pięknych przedstawia treści erotyczne.
O grafikach Elżbiety Radzikowskiej pisano, że emanują poezją, liryzmem, czułością i tkliwością...
Poznanianka Elżbieta Radzikowska jest dzisiaj bodaj jedyną w polskiej sztuce piewczynią miłości i rozkoszy, taką, jaką kiedyś była Maja Berezowska. Na swych grafikach z pasją uwieńcza ten cudowny zakątek kobiecego ciała, któremu hołduje każdy prawdziwy mężczyzna. Nie, tam niczego nie widać! To jest tylko mistrzowskie wywołanie skojarzeń, delikatne jak uśmiech.
 
Janusz Miliszkiewicz
["Twój Styl" 1998 nr 12]

Elżbieta Radzikowska jest wielką osobowością w świecie sztuki. Niezwykła wrażliwość artystki w wyrażaniu ludzkich uczuć: miłości i tęsknoty powiązanych z cielesną stroną człowieczej natury nadają jej pracom klimat, w którym każdy czuje się dobrze: i kobieta, i mężczyzna. Artystka osiąga ten cel poprzez dobrze przemyślane sposoby oddziaływania - mimo że jej prace nasycone są erotyzmem, nie narzuca odbiorcy tej seksualności, daje mu wybór interpretacji, wciaga do intymnego, tajemniczego świata miłości, niekoniecznie rozkoszy cielesnej. Pełne subtelnego piękna kobiety kuszą swoja nagością, inne poprzez przeźroczyste okrycia, które nie zasłaniaja ich ciał ale wręcz potęgują ich cielesny urok, działają na wyobraźnię odbiorcy.
Elżbieta opowiada o kobietach lirycznie, czule i zmysłowo i oddziałuje w tych przekazach zarówno na męską, jak i żeńską część odbiorców. Kobiety wzrusza to, że widzą w tych postaciach swoje odzwierciedlenie i odczytują odwieczną tęsknotę do wielkiej miłości. Mężczyźni odczuwają fascynację i podniecenie na widok kobiecego ciała lub tylko jego istotnych dla natury części.
"Dama z czarnym trójkątem", "Słoneczne marzenie", "Hiszpańska fascynacja", "Lolita", "Dama hiszpańska" - ukazują kobiety tajemnicze, po mistrzowsku wywołujące skojarzenia i wyczekujące... Tak widzi je artystka, może przez pryzmat samej siebie, a może z bagażem wiedzy o kobiecej naturze. Wdzięk, miękkość, ciepło, kocia zmysłowość symbolizują erotyzm zupełnie pozbawiony drapieżności czy rozpusty. W twórczości Elżbiety Radzikowskiej jest subtelność i tkliwa nutka. Dodając do tego perfekcyjny warsztat w technice akwaforty mamy obraz tego, co tworzy genialna poznańska artystka.
 
Janina Saffarini
[ze wstępu do katalogu wystawy Elżbiety Radzikowskiej w Warszawskiej Galerii Ekslibrisu, 2006]

Słusznie zauważa prof. dr hab. Jerzy Handschke, że erotyka jest bardzo ważną częścią sztuki Radzikowskiej. Stąd też zapewne porównanie z twórczością Mai Berezowskiej jak to np. uczynił Janusz Miliszkiewicz w tekście "Zmysłowa kreska". Poznańska artystka opowiada jednak własnym, oryginalnym językiem, w którym mniej jest dosłowności niż u Berezowskiej. W odróżnieniu od znanej malarki i karykaturzystki, prace Radzikowskiej - dla wywołania pożądanego efektu artystycznego - wcale nie potrzebują towarzystwa mężczyzny. Inne też jest poczucie humoru Radzikowskiej, która gra z nami indywidualnym i wspólnym kodem, prowokując wieloznacznymi, często zabawnymi tytułami np.: "Muzy z Chamonix", "Tajemnicze dmuchawce", "Łono splecione", "Kolejka".
Erotyka nie jest jedynym nurtem w sztuce Radzikowskiej. Pojawiają się w jej pracach dziwne stworki, pajacyki, różne akcesoria. Zabawa skojarzeniami rozpisana w różnych cyklach i reinterpretacjach: "Dama z ...", "Znaki zodiaku", "... dla dwojga", "Firanki-okna". Chociaż zmysłowe skojarzenia mogą pojawić się wszędzie: w pozornie abstrakcyjnych rysunkach, w owocach wyłożonych na parapecie okna czy w rzędzie sympatycznych kotków. Zawsze temperament artystyczny idzie w parze z precyzją wykonania i warsztatem artystycznym najwyższej próby.
 
Witold Banach
[ze wstępu do katalogu wystawy Elżbiety Radzikowskiej - Ostrów Wielkopolski, 2013]

<<

.
.