Czy stałeś kiedyś u wrót komnaty tak mrocznej, że własna dłoń wyciągnięta przed
siebie wydawała się jedynie zagadkową istotą, całkowicie obcą, bezkształtną w
spowijającej czerni?
Czy stałeś kiedyś u wrót komnaty tak wielkiej, że karnacki las kamiennych lotosów nie
wydawał się już tak niezmierzony?
Czy oddychałeś kiedyś, tak głęboko, powietrzem komnaty, niczym pijąc mrok o smaku
mokrej ziemi i trzepotu skrzydeł niewidzialnego gołębia, odbitego echem od
nierozpoznanych przestrzeni?
Jeśli tak, znasz już jedną twarz yūgen.
Czy widziałeś kiedyś kobietę tak piękną, iż nie sposób było na nią spojrzeć, nie czując jak
serce ściska klamra lodowej dłoni, a dech marzł, zostawiając na szybie białe kwiaty?
Czy widziałeś kiedyś gorący pusty kamień, na niezmierzonej białej przestrzeni,
ośnieżonej, błyszczącej niby kropla spadająca na samisenu?
Czy widziałeś kiedyś taniec, tak doskonały jak źdźbło trawy, że gdy tylko tancerz
poruszył nadgarstkiem, opadały kwiaty ze śliw, a powietrze drżało, niczym żwir
zabrzmiały muśnięciem upału z Biban al.-Muluk?
Jeśli tak, znasz drugie oblicze yūgen.
Yūgen kryje się w cieniu i blasku świec. Yūgen to chłód i obawa, i policzki oblane
rumieńcem - ukryte pod porcelanową maską. Yūgen to tajemna głębia, to, co jeszcze
się nie narodziło, lub to, co już niemal odeszło. To niedopowiedzenie. Niedoskonała,
doskonałość.
Yūgen to niewysłowienie.
Więc, jeśli kiedyś poczułeś w sercu drgnienie na widok wyciosanego w kamieniu Boga,
to wiesz czym jest yūgen.
Yūgen to prawda...
Krzysztof Marek Bąk
pobierz plik [mp3]
O estetyce yūgen i swoich ekslibrisach mówi Krzysztof Marek Bąk